Na wyścigi konne odbywające się na warszawskim torze Służewiec wybierałem się od poprzedniego sezonu. Szybkie konie, piękne kobiety i niemałe pieniądze do wygrania okazały się dobrą przynętą, by spędzić tam niedzielne popołudnie. Choć akurat nie wszystko poszło jak trzeba, bo przegrałem wszystko co miałem do przegrania. Może to z powodu - jak się później okazało - kardynalnego błędu jaki popełniłem. Starzy wyjadacze mówią, że za pierwszym razem obstawia się nie pewniaka, a tego który podoba się najbardziej :]